top of page
Renata Żak

Tupcio Chrupcio – Idziemy do doktora!

Tupcio Chrupcio się przeziębił, więc mama umówiła go na wizytę w przychodni. – Synku, musimy już wychodzić. Gdzie jesteś? – Mama szukała malca po całym domu. Myszka jednak dobrze się ukryła, bo wcale nie miała ochoty na badanie. Bardzo się bała. Ale gdy jest się chorym, nie pomoże nawet najlepsza kryjówka. Wystarczyło jedno kichnięcie i… mama znalazła malca za kanapą. – Kochanie, doktor Bazyleusz nie zrobi ci krzywdy i będzie miły jak zawsze – uspokajała synka. – Na pewno zna jakiś sposób, byś poczuł się lepiej. To jednak nie pomogło. Tupcio był przekonany, że doktor będzie chciał mu zrobić zastrzyk wielką igłą i każe pić gorzkie syropy – fuj! – „Skoro więc nie udało się ukryć, może schowam rower”, pomyślał. „Nie będzie roweru, nie pojedziemy na wizytę”, wnioskował.


Malec uznał, że to świetny pomysł. Niestety mama postanowiła jechać do doktora samochodem. – Nie sądzę, by przejażdżka rowerem, gdy jesteś chory, dobrze ci zrobiła – wyjaśniła Tupciowi. W przychodni doktor Bazyleusz przywitał pacjentów szerokim uśmiechem. – Dzień dobry! Kogo badamy? – zapytał. Przestraszony Tupcio wskazał na Tediego, a sam czym prędzej schował się za mamą. – W porządku! W takim razie sprawdzę, jak się czują mama i miś – zdecydował doktor. Wyjął z kieszeni szpatułkę i poprosił mamę, by otworzyła buzię.


– Brawo! – pochwalił ją. – Jest pani bardzo odważna. Następnie zwrócił się do Tediego: – Teraz twoja kolej. Nie musisz się niczego bać, tylko cię trochę połaskoczę. Lekarz położył misia na leżance i zaczął go badać. Robił to bardzo uważnie – nie tak łatwo przecież badać pluszaka.


Tupcio uśmiechnął się i zbliżył trochę. Mama i miś byli bardzo odważni. Po badaniu Doktor Bazyleusz wręczył im truskawkowe lizaki.

– Jak fajnie! – zawołał Tupcio, sięgając po słodycze. Ale lekarz go powstrzymał. – To nagroda dla dzielnych pacjentów. Takich, którzy zostali zbadani przez doktora. Tupciowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Strach już go opuścił, więc malec szybko otworzył usta do badania. Doktor zajrzał mu do gardła i do uszu, przyświecające sobie małą latarką. Malec zrozumiał, że mama miała rację. Lekarz był miły, a badanie tylko go łaskotało. – Już wszystko wiem. Jesteś przeziębiony i masz zaczerwienione gardło – orzekł doktor. – Przepiszę ci syrop, byś szybciej wyzdrowiał. – Ale on będzie gorzki! – zmartwił się Tupcio. – Och, znam jeden słodki jak maliny – uspokoił go lekarz. Malec się roześmiał. – Muszę ci powiedzieć, Tedi, że nie ma powodu bać się doktora.

Comments


bottom of page